niedziela, 29 września 2013

Rozdział 4

~Louis~
Siedzieliśmy wszyscy w salonie i oglądaliśmy jakiś film. Czekaliśmy, aż wreszcie Harry i Kat wrócą. Ich rodzice twierdzą, że można się spodziewać, że Harry za chwilę wróci, ale jego siostra może równie dobrze wrócić późno w nocy. Wreszcie usłyszeliśmy, że ktoś wchodzi do domu. Popatrzyłem się w stronę korytarza i zobaczyłem, że to mój przyjaciel. Myślałem, że zaraz do nas przyjdzie, ale on poszedł do pokoju. Zauważyłem, że był strasznie wkurzony.
- A temu, co?
- Pewnie się dowiedział prawdy.
- Ale o czym pani mówi?
- Dowiecie się w swoim czasie.
- Louis idź z nim pogadaj.
- Liam, ale dlaczego ja?
- Przecież to ty masz z nim najlepszy kontakt.
- Ehh no dobra.
Poszedłem do niego. A co innego miałem zrobić. Przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. A ich nie zostawia się w potrzebie. Nie wiedziałem czy mam pukać czy wejść. Ale postawiłem na to drugie. Wszedłem do środka, ale nigdzie go nie widziałem. Wreszcie zauważyłem, że siedzi w kącie. Usiadłem obok niego.
- Lou jestem beznadziejny.
- To nie prawda.
- Prawda. Wyzywałem własną siostrę, a ona nic nie zrobiła. Chłopak, którego zna od 10 miesięcy pomógł jej więcej niż ja przez całe życie. Zostawiłem ją z problemami samą. Gdyby nie On, Kat byłaby teraz w psychiatryku. Dlaczego ja jestem taki głupi. W dodatku moi rodzice rzadko, kiedy się przejmują córką.
- Harry uspokój się. Musisz teraz odzyskać jej zaufanie.
- Ale to będzie strasznie trudne.
- Pomożemy Ci, a teraz chodź na dół.
- Ale ja nie chcę.
- To siedź tu sam. - Wstałem i już miałem wychodzić, kiedy usłyszałem głos Harry'ego.
- Dobra idę.
- Wiedziałem, że Cię przekonam.
- Tak, tak jasne.
Wstał z podłogi i razem ze mną wyszedł z pokoju. Udaliśmy się na dół skąd dochodziły głosy kłótni.
~Kat~
Obiad Kat. Mniam <3
Wreszcie miałam swój pierwszy tatuaż. Wyszedł świetnie. Nie obchodzi mnie to, co powiedzą moi rodzice i reszta. Ale znając życie będzie wielka afera. Postanowiłam wracać do domu. Zajęło mi to 20 minut. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Ściągnęłam moje conversy, które od razu znalazły się w szafce. Wszyscy siedzieli w salonie, ale nie miałam z nimi ochoty siedzieć. Poszłam do kuchni, żeby zrobić sobie obiad, ponieważ była już 14. Jej jak ten czas szybko zleciał. Postanowiłam przygotować spaghetti. Od razu zabrałam się za przygotowanie. Po 30 minutach już się zajadałam. Mniam. Kiedy skończyłam brudne naczynia włożyłam do zmywarki. Miałam już iść do siebie, ale zatrzymali mnie moi rodzice.
- Gdzie się podziewałaś?
- Tak nagle was obchodzę. Nie musicie wiedzieć.
- Co to jest - pokazała na mój tatuaż. Kurde zobaczyła.
- Nie widzisz. Serio aż taka ślepa jesteś.
- Ktoś Ci pozwolił sobie zrobić?!
- Moje ciało, moje pieniądze będę robiła, co chcę. Masz coś jeszcze do powiedzenia?!
- Uspokój się, bo zaraz porozmawiamy inaczej.
- No dalej uderz mnie tato. Tylko na tyle Cię stać. Wiecie, co zaraz się wam usunę z życia. Pozwólcie mi się tylko spakować.
- Kat nie. Nie daj sobą pomiatać - usłyszałam głos Harry'ego.
- Ty nie lepiej zachowywałeś się. Cały czas obwiniałeś mnie. A teraz, kiedy porozmawiałeś z Will'em myślisz, że wszystko wiesz. Odwalcie się ode mnie wszyscy!
- Ale Kat.
- Nie Harry. Zostaw mnie.

Kiedy to powiedziałam od razu pobiegłam do mojego pokoju. Postanowiłam się ukryć w miejscu, o którym nikt nie wiedział. Weszłam do szafy, której drzwi od razu zamknęłam za sobą. (Taaak idę do Narnii.) W szafie były kolejne drzwi. Za nimi znajdowała się moja garderoba. Miałam tam masę ciuchów, butów i takich tam. Każdą z tych rzeczy kupowała mi mama. Kiedyś chodziłam w każdej z tych rzeczy. Teraz zostały tylko spodenki, topy, trampki i spodnie. Biżuterię też ubieram rzadko.
- Kat - podskoczyłam na dźwięk mojego imienia. Odwróciłam się, a tam stał Harry?! Skąd o tym wiedział.
- Co chcesz?
- Możemy pogadać?
- Jak chcesz - usiadłam sobie na jednym z foteli.
- Wybaczysz mi to, że byłem takim dupkiem, nie kontaktowałem się z Tobą, bo nie chciałem, żeby paparazzi śledzili każdy Twój ruch. Nie wspierałem Cię przez ten rok.
- Ehh. Dawno to zrobiłam tylko zabolały mnie twoje słowa rano.
- Przepraszam. Na następny raz porozmawiam z Tobą.
- Taaak jasne.
- To, co. Pakujesz się i wprowadzasz do mnie i chłopaków?
- Że co?!
- Proooszę.
- Ale Harry oni się nie zgodzą.
- Oni sami to zaproponowali. Proszę. Mamy wolny pokój z garderobą i gabinetem. Jest cały pusty i ściany są białe, więc będziesz mogła go sama urządzić. Oczywiście my pomożemy Ci przy malowaniu i składaniu mebli.
- Hmm. Mogę się wprowadzić, ale przy urządzaniu pokoju poradzę sobie sama.
- Ale ty nawet ścian nie umiesz malować.
- A weź spadaj. Nie wiesz nic to się nie odzywaj. A kiedy mamy jechać.
- Eeee... Dzisiaj wieczorem.
- Ja się nie zdążę spakować!
- Pomożemy Ci.
- To wołaj chłopaków, bo trochę zejdzie z samymi ciuchami.
- Właśnie widzę.
Harry od razu wybiegł z mojej "Narnii", bo dostałby ode mnie poduszką. Zaczęłam wyciągać walizki z jednej z szafek. Po chwili usłyszałam głosy chłopaków. 
~Harry~
Wybaczyła mi! One mi wybaczyła! Szybko pobiegłem po chłopaków, którzy siedzieli w moim pokoju.
- Chodźcie idziemy pomóc Kat się spakować.
- A nie da sobie sama rady?
- Z tyloma rzeczami to jej zejdzie ponad tydzień.
- Proszę Cię. Ile ona może mieć ciuchów.
- Oj, żebyś się Zayn nie zdziwił, jeśli Ciebie pobije.
- Oj Harry, Harry nie żartuj.
Wyszliśmy z mojego pokoju i poszliśmy do Kat. Nie widziałem jej nigdzie, więc pewnie siedziała w "Narnii". Zacząłem iść w stronę szafy. Odwróciłem się i zobaczyłem, że chłopaki patrzą się na mnie jak na idiotę.
- Ej. Gdzie ty idziesz?
- Do Narnii! Zobaczę Aslan'a - usłyszałem śmiech Kat. Pewnie tarzała się ze śmiechu.
- Ej gdzie Kat jest?!
Część garderoby
- W Narnii siedzę! Aslan i wszyscy są koło mnie wiesz!
- Ej no. Aslan jest mój.
- No to masz problem Harry. Moja Narnia.
A chłopaki stoją i patrzą się na mnie z miną WTF.
- Chodźcie.
Otworzyłem drzwi od szafy i wszedłem do środka. Chłopaki zrobili to samo, ale trochę nie pewnie jakby bali się, że to jakaś sztuczka. Otworzyłem kolejne drzwi wszedłem do środka. Chłopaki jak zobaczyli to pomieszczenie to zamarli.
- I jak?
- Skąd ty masz tyle Conversów?!
- A takie tam prezenty od rodziców, od Harry'ego i sama kupowałam.
- Harry ona ma z edycji limitowanej?!
- Wiem. Sam kupowałem.
- Dobra miałeś rację pobiła mnie z ilością ciuchów.
Szafka z Conversami
- Koniec gadania. Zabieramy się do roboty. Harry, Zayn pakujecie moje ciuchy - zobaczyłam na ich twarzach podejrzane uśmiechy. Postanowiłam ich jednak zgasić - nie martwcie się. Moją bieliznę już spakowałam.
- Ej no!
- Przykro mi Zayn, ale Perrie pewnie nie byłaby zachwycona gdyby się dowiedziała.
- Ale ty jej nawet nie znasz! – skąd możesz to wiedzieć? Poznałam ją pół roku temu.
- Jak przyjadę do Londynu to mogę łatwo poznać. Mam znajomego, który ją zna.
- Ugh. Dobra nie odzywam się.
- Liam, Niall wy mi pomożecie w pokoju, bo te dwa oszołomy nie za bardzo by pomogły.
- Słyszałem to!
- Miałeś słyszeć Harry.
Razem z Liam'em i Niall'em wyszłam z szafy. Wyciągnęłam jeszcze 3 walizki i zabraliśmy się za sprzątanie. Nie pozwoliłam im jednak chować niczego z biurka. Nie mogli się przecież teraz dowiedzieć, że śpiewam i maluję. Dowiedzą się o tym w Londynie. Tylko najpierw będę musiała coś załatwić, a w tym może pomóc mi tylko George.
____
Kat pogodziła się z Harry'm ^_^ Czekałam właśnie na ten rozdział ;DD Ja chcę tyle Conersów *-* Do następnego ;**

5 komentarzy:

  1. boski ciesze sie że Harry i Kat sie pogodzili czekam na nexta weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na moje oko nie powinna tak szybko odpuszczać. Powinien się trochę pomęczyć ale tak ogólnie to ciekawie piszesz.
    Weny :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Brawo z brak pomysłowości na swojego bloga -.-

    OdpowiedzUsuń