niedziela, 6 października 2013

Rozdział 5

*3 godz. później*
Uff. Nareszcie skończyliśmy. Przyjechała ciężarówka, która zabrała moje rzeczy do Londynu. My mieliśmy wyjechać za godzinę. Ja postanowiłam się jeszcze pójść pożegnać z wszystkimi.
~Niall~
Kate będzie mieszkać z nami! Kiedy kilka dni temu usłyszałem słowa Harry'ego skierowane do niej bardzo mnie to zabolało. Widziałem też ten ból w jej oczach. Kiedy uciekła do pokoju chciałem pójść za nią jednak nie mogłem. Dzisiejsza kłótnia z jej rodzicami też nie była zbyt ciekawa. Nie rozumiem jak jej ojciec chciał podnieść na Nią rękę. Pewnie gdyby Harry nie wszedł do kuchni tak by się stało.
~Kat~
Kiedy pożegnałam się z każdym moim znajomym został tylko Will. Nie wiem nawet, co mam mu powiedzieć. Poszłam do jego domu i zapukałam. Miałam nadzieję, że otworzy mi jego mama, ale nie musiał to zrobić on.
- Cześć Will.
- Hej.
- Chciałabym się z tobą pożegnać.
- Jak to? Wyjeżdżasz?
- Tak razem z Harry'm i resztą jadę do Londynu. Będę teraz tam mieszkać, ale tutaj, kiedy będę mogła to przyjadę.
- Szkoda, że musisz.
- Po prostu nie zniosłabym moich rodziców.
- Kocie idziesz? - Usłyszałam jakiś głos z środka. Brzmiał trochę jak Lil?!
- Przepraszam, że przeszkodziłam. Do zobaczenia.
- Ale Katie to nie tak jak myślisz.
- Daruj sobie.
I odeszłam. Postanowiłam już wracać do domu, bo zaraz jedziemy.
Kiedy weszłam do środka wszyscy w ciszy siedzieli w salonie. Usiadłam na jedynym wolnym fotelu. Wszystkich wzrok powędrował na mnie.
- Katie, córeczko musisz wyjeżdżać?
- Tak mamo. Nie zniosłabym kolejnego dnia tutaj.
- A co brakowało Ci czegoś?! Miałaś wszystko, miejsce gdzie spać, jedzenia, ciuchy.
- Wszystko oprócz jednego. Miłości.
- Miłości ci u nas brakowało?!
- Tak. Nigdy mi nie powiedzieliście, że mnie kochacie. Wiecznie próbowaliście mi to pokazać przez to, jakie rzeczy kupowaliście. Ja już wolałabym być biedna, żeby chociaż słyszeć te słowa.
Nie chciałam już z nimi rozmawiać. Poszłam, więc ostatni raz do mojego pokoju. Było tam teraz strasznie pusto. Została tylko szafa, z której przechodziło się do garderoby i moje stare biurko. Reszta mebli jest już w drodze do mojego domu. Poszłam też ostatni raz na strych. Zabrałam stamtąd mój pamiętnik. Trzymałam Go tam, bo jako jedyna tam chodziłam. Postanowiłam wracać, bo usłyszałam, że Harry mnie woła. Wszyscy stali na korytarzu i czekali pewnie na mnie.
- Nareszcie.
- Musiałam jeszcze zabrać jedną rzecz. Idę już do samochodu.
- A z nami się nie pożegnasz?
- Nie mam takiego zamiaru.
Przed domem czekali na mnie wszyscy oprócz mojego brata, który musiał się pożegnać z rodzicami. Nie miałam zamiaru tego robić po tym wszystkim. Postanowiłam wracać moim samochodem, bo nie chcę, żeby tutaj zostawał. Chłopaki się zgodzili na to, ale ktoś musiał jechać ze mną.
~Harry~
Katie wyszła przed dom do chłopaków. Ja sam postanowiłem się pożegnać z rodzicami.
- Harry pamiętaj pilnuj jej tam.
- Wiem mamo.
- Pamiętaj. Jak będzie się coś działo masz od razu do mnie dzwonić.
- Dobrze. Do zobaczenia.
- Pa Harry.
Wyszedłem z domu. Zdziwiłem się, dlaczego stoją dwa samochodu. Ale przypomniałem sobie, że jeden z nich jest Kat. Siedziała ona za kierownicą, a obok niej Niall i o czymś rozmawiali. Postanowiłem, że nie będę się wtrącać i wsiadłem do drugiego auta. Za kierownicą siedział Lou, ja obok niego, a z tyłu Zayn i Liam.
- Nie boisz się pozwolić jechać Kat z Niall'em.
- Zayn ja jej ufam. Przynajmniej od razu już będzie kogoś lepiej znać. Lou jedziemy?
- Yhym.

Ruszyliśmy. Irlandczyk i moja siostra jechali cały czas za nami.
~Kat~
Niall jest na prawdę zabawny. Kiedy opowiadał mi, co się działo u nich przez ten rok, aż płakałam ze śmiechu. On też dowiedział się o mnie wielu rzeczy. Wreszcie ruszyliśmy.
- Niall mam nadzieję, że nikomu nic o mnie nie powiesz.
- Jasne, że nie. Ale mam pytanie.
- Tak?
- Co znaczy Twój tatuaż?
- Bądź sobą, każdy inny jest już zajęty.
- Ale to są słowa, które powiedział kiedyś Liam.
- Wiem, byłam kiedyś waszą fanką to interesowałam się wszystkim. Ale kiedy mój brat przestał się kontaktować nie chciałam się dowiadywać, co się u was dzieje.
- Szkoda. Taką piękną fankę straciliśmy - zarumieniłam się.
- Nie kłam!
- Ale ja nie potrafię.
- Taaak. Jaaasne. Wyprzedzamy ich? Z takim tempem zejdzie strasznie długo.
- Tylko, żeby potem nie było na mnie.
- Nie ma sprawy.
Wyminęłam resztę i od razu trochę przyspieszyłam.
- Uważaj, bo zaraz Harry będzie do Ciebie dzwonić, bo ja kieruję.
- Skąd wiesz? - i jak na zawołanie rozległ się dźwięk telefonu. Ja tylko wybuchłam śmiechem.
- No odbierz, ale włącz na głośno mówiący.
- Niall, Kat, co wy robicie?
- Nic braciszku. Tylko stwierdziłam, że w takim tempie za 5 godzin dojedziemy. A ja muszę jeszcze dzisiaj pokój pomalować, bo mam pomysł. Więc drodze chcę jeszcze wstąpić do jednego sklepu z farbami.
- No dobra. Widzimy się na miejscu. Niall mam nadzieję, że masz przy sobie klucze.
- Oczywiście, że tak. Przecież ja drzwi przed odjazdem zamykałem.
- No tak. Pa.
- Cześć.
Po 3 godzinach byłam już w Londynie. Znałam to miasto.
- Niall, na jakiej ulicy mieszkacie?
- (adres).
- To dobrze. Dwie ulice wcześniej wstąpię do sklepu po farby i co mi potrzeba do pokoju.
- Pójdę z Tobą.
- Skoro chcesz.
Ruszyłam na ulicę gdzie stał dobrze znany mi sklep. Zawsze jak byłam w Londynie to tam z George'm kupowałam farby i wszystko, co potrzebowałam. Po 15 minutach zaparkowałam przed nim. Zabrałam swoją torbę i wysiadłam. Blondyn zrobił to samo. Zamknęłam samochód i ruszyłam w stronę drzwi. Weszłam do środka i od razu zobaczyłam pana Collins.
- Dzień dobry!
- Kat jak ja dawno Cię widziałem.
- Proszę pana byłam tutaj 3 miesiące temu.
- To na prawdę dawno. A kim jest ten młodzieniec za Tobą.
- To jest Niall. Przyjaciel mojego brata. Będę teraz mieszkała z nimi i jeszcze trójką innych.
- To, co dzisiaj potrzebujesz?
- Będę musiała sama poszukać.
- No to droga wolna.
W ciągu 20 minut znalazłam wszystko, co było mi potrzeba. Zapłaciłam za wszystko i pożegnałam się z panem Collins'em. Obiecałam, że w najbliższym czasie Go odwiedzę. Niall pomógł mi zabrać torby do samochodu. Wszystko położyliśmy albo do bagażnika, albo na tylne siedzenie. Wsiadłam na swoje miejsce tak samo jak blondyn. Zapięłam pasy i ruszyłam w stronę mojego nowego domu. Ciekawe jak będzie wyglądał.
- Dobra mam pytanie. Skąd ty znasz tego sprzedawcę?
- Zawsze jak byłam w Londynie u znajomego to zawsze tutaj kupowałam farby.
- Ale dlaczego tutaj?
- Po prostu najbliżej od mieszkania gdzie się zatrzymywałam.
- O patrz. Chłopaki już są.
Zaparkowałam na podjeździe i wysiedliśmy z samochodu.
- Wygraliśmy! Byliśmy pierwsi.
- Louis ogarnij się! Zobaczymy czy bylibyście pierwsi gdybyś musiał kupić rzeczy do pokoju.
- Bylibyśmy.
- O ty. Foch.
- Kat nie obrażaj się!
- Będę się na niego fochać Harry. A wiesz ile ja potrafię.
- No to brawo Tomlinson. Masz rok z głowy bez rozmowy z Kat.
Nie chciałam słuchać ich kłótni, więc poszłam po moje zakupy. Niall oczywiście mi pomógł, bo mój kochany braciszek musi się kłócić. Ehh i my jesteśmy rodzeństwem. Ja zachowuję się jak bym miała przynajmniej 3 lata więcej.
Dom był otwarty, bo Zayn'owi nie chciało się na nas czekać. Razem z blondynem zanieśliśmy torby do mojego pokoju. Był na prawdę ogromny, tak samo jak gabinet, łazienka i garderoba.
- Niall zostawisz mnie teraz samą?
- Nie potrzeba Ci pomocy.
- Nie dzięki. Powiedz wszystkim, że mają zakaz do mnie dopóki nie pozwolę wejść.
- Okej. To powodzenia.
Blondyn wyszedł. Ja zamknęłam drzwi na klucz, przebrałam się i zabrałam za malowanie.
______
Taki trochę dłuższy ten rozdział ;3 Ale stwierdziłam, że wynagrodzę wam brak rozdziału przez tydzień ;* Następny pojawi się do piątku xx

3 komentarze:

  1. ♥ zajebisty rozdział ;p czekam na nexta weny i buziole ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. ♥Kocham twojego bloga♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstra. Kiedyś umrę czytając twojego bloga. Serio! Jest super! :-)
    P.<3

    OdpowiedzUsuń