sobota, 4 października 2014

Rozdział 23 KONIEC CZ. I

Wybrałam na jutro specjalne ubranie do walki. Usiadłam na kanapie obok babci i zaczęłyśmy rozmawiać. Nie wiem dlaczego, ale mam złe przeczucia do tej walki. Poplotkowałyśmy tak około godzinę i poszłam się położyć.

~Rano~

Obudziłam się przed 9. Nie mogłam spać, bo myślałam o walce. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej ubrania. Weszłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w szarą bluzkę na ramiączkach, tego samego koloru vansy i niebieskie spodenki z wysokim stanem. Włosy związałam w wysokiego kucyka i byłam gotowa.
Zeszłam na dół. W kuchni siedziała już Iv.
- Co na śniadanie?
- Sama musisz sobie coś zrobić - pokazała mi język.
- Będziesz jeszcze coś chciała.
Zrobiłam sobie płatki z mlekiem i usiadłam przy stole. Zaczęłam jeść. Kiedy skończyłam odłożyłam talerz do zmywarki, usiadłam z powrotem przy stole. Przez ten cały czas siedziałyśmy w ciszy.
Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Nie przejmowałam się tylko nadal patrzyłam się przed siebie. Dopiero kiedy usłyszałam głos Harry'ego postanowiłam pójść zobaczyć kto przyszedł. Wstałam i udałam się na korytarz.
Całe szczęście oprócz mojego brata był tylko Matty i Ben.
- Chłopaki! - podbiegłam do nich i się przytuliłam - kiedy ja was głupki widziałam.
- No wiesz. Z twoim bratem co chwilę się widzimy, a ty niby nigdy nie chcesz przyjść.
- Od kiedy ja nie chciałabym się z wami widzieć. Hazz idioto czemu mi nie mówisz - walnęłam go w ramię.
- Ej nie denerwuj się siostra.
- Co ja z wami mam - pokręciłam głową i poszłam usiąść w salonie.
Włączyłam telewizor i zaczęłam szukać czegoś ciekawego. Wreszcie padło na Nickelodeon. Leciał właśnie odcinek iCarly, w którym występowało One Direction. Siedziałam cały czas i się śmiałam z mojego brata.

* 3 godziny później*

Była już 15. Chwilę temu skończyłam brać prysznic. Wysuszyłam włosy i związałam je w kucyka. Ubrałam na siebie wczoraj wybrane rzeczy. Założyłam jeszcze mój naszyjnik z niebieskim kryształem. Dostałam go od samego Merlina. Zabrałam potrzebne rzeczy i zeszłam na dół. Byli tam tylko mój brat i dziadkowie. Wszyscy inni mają się pojawić już na arenie.
- Idziemy?
- Tak.
Wszyscy zeszliśmy do piwnicy. Tam przeszliśmy przez portal i pojawiliśmy się w budynku areny. Na trybunach siedziało już wiele osób. Były one podzielone na dwie części. Na jednej znajdowali się osoby, które kibicowały mi, a na drugiej Belli. Zauważyłam, że po mojej stronie siedzi całe One Direction, a na przeciwko nich The Wanted. Wiedziałam, że skądś w szczególności kojarzyłam Bellę. I już wiem, że ta walka nie skończy się za dobrze. Ale na razie postanowiłam się nimi nie przejmować.
Popatrzyłam na zegar i zauważyłam, że zostało mi tylko 15 minut. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam się przygotowywać mentalnie do tego co ma się wydarzyć. Jakieś 5 minut przed podeszła do mnie babcia i życzyła mi powodzenia. Przytuliłam ją i powiedziałam co ma zrobić, gdyby mi się coś stało. Miałam dla nich przygotowane specjalne bransoletki. Sama miałam na nadgarstku taką samą tylko, że moja była fioletowa.
Wreszcie zostałyśmy wywołane na arenę.
- Powodzenia Kathrine.
- Tobie bardziej się przyda.
Zaczęłyśmy walczyć.

~Oczami Harry'ego~
Widziałem, że walka była wyrównana. Domyślam się, że Kat nie chce używać swojej pełnej mocy. Popatrzyłem na The Wanted, których szczerze nie znoszę. Zauważyłem, że o czymś rozmawiają. Wytężyłem mój słuch i usłyszałem: "Jeszcze... i wchodzimy... Nie uda jej się". Jest źle. Wiem, że Kat z nimi też by sobie poradziła jednak nie wiadomo ile siły jej zostanie. Muszę być przygotowany w każdej chwili.
Dziewczyny walczyło już ponad 15 minut. TW chyba zaczęło się przygotowywać do pojawienia się obok nich.
"Uważaj"
"Ale na co Hazz?"
" The Wanted coś kombinują. Chcą chyba pomóc Belli"
"Ich niedoczekanie. Nie próbuj mi pomagać"
"Wiesz, że i tak to zrobię"
"Kocham Cię braciszku"
"Ja Ciebie też Katie"
I z tym słowem na arenie pojawiła się piątka, której tak bardzo nienawidzę. Wiedziałem, że nikt nie będzie ich próbował zatrzymać, a Kat zrobi wszystko, żeby ich zabić. Postanowiłem jeszcze chwilę odczekać, żeby dać czas na razie Kat.
- Harry czemu nic nie robisz - wydarł się na mnie Louis.
- Zamknij się. Wiem co robię.
Już nikt nic się nie odzywał. Popatrzyłem na babcię, która się do mnie uśmiechnęła. Odwzajemniłem to i wróciłem wzrokiem do pola walki. Zauważyłem, że Kat zaczyna wypowiadać zaklęcie zniszczenia. Przecież to może ją zabić jeśli oni będą ją nadal atakować! Nie mogłem już dłużej czekać dlatego za pomocą magii zmieniłem mój strój na ten do walki i teleportowałem się na arenę.
Od razu wysłałem kulę mocy w stronę całej piątki. Wiedziałem, że nie pozwolę zabić mojej małej siostrzyczki. Nie po tym jak straciłem na trzy lata kontakt.

~Oczami Kat~
Wiedziałam, że Harry nie będzie się mnie słuchał i przyjdzie mi pomóc. I tak się stało. Pojawił się na polu bitwy i zaczął atakować przeciwników. Ja wytworzyłam wokół siebie tarczę i cały czas kontynuowałam wypowiadanie kolejnych słów. Z każdym kolejnym czułam coraz większą magię skupiającą się w moich dłoniach. Wreszcie ona osiągnęła tak wielki poziom, że wiedziałam, że nie może być już większa.
"Odsuń się jak najdalej"
"Ale Kat"
"Powiedziałam coś!"
Teleportował się na drugi koniec areny. Usunęłam tarczę i wycelowałam całą skupioną magię w piątkę osób. Kiedy tylko opuściła moje ręce poczułam, że upadam. Uśmiechnęłam się. Mimo, że nie widzę wiem, że oni już nie żyją.

~Oczami Harry'ego~
Kiedy Kat upadła od razu do niej podbiegłem.
- Kat, Katie obudź się - otworzyła oczy.
- Znajdźcie Maye. Babcia ma bransoletki.
- O czym ty mówisz?
- Przypomnij sobie. Mi nic nie będzie - i ponownie zamknęła oczy.
__________
Jejku. Nie wierzę, że to już ostatni rozdział. Został teraz epilog i zapraszam na kolejną część. O wszystkim poinformuję was pod epilogiem. Dziękuję za wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz