poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 10

~Kat~
       Siedziałam w salonie i czekałam na tą piątkę idiotów. Nie miałam pojęcia co mój braciszek wymyślił. Mam nadzieję, że nie mają zamiaru ze mną iść. Ale znając moje szczęście pójdą.
- Kat możemy iść - Styles pojebało Cię.
- Że co?! Wy nigdzie ze mną nie idziecie.
- Albo idziesz z nami albo zostajesz w domu - no tak oczywiście. Mój braciszek musi mnie pilnować.
- Ugh. Nienawidzę Cię.
- To do jakiego klubu się wybierałaś?
- Do Ministry of Sound.
- Wiesz jak tam jest drogo?! - co się Malik drzesz. Wiem przecież.
- Bywa. To co idziecie ze mną czy gdzie indziej?
- Muszę Cię pilnować więc z Tobą.
- Czyli idziemy!
       Oj chłopaki, chłopaki. Jak wy mało o mnie wiecie. Doskonale znam właściciela klubu, więc zawsze jak przychodziłam sama lub ze znajomymi to mieliśmy wszystko za darmo. Mam nadzieję, że loża będzie wolna. Zdarzało się czasami, że ktoś wynajmował moją ulubioną. Może lepiej będzie zadzwonić i się upewnić czy wolne.
- Zaraz was do gonie. Tylko muszę gdzieś zadzwonić.
- Okej. Tylko się pośpiesz.
- Ależ oczywiście braciszku.
       Odeszłam na bok i wyjęłam telefon. W kontaktach odszukałam numer menagera klubu. On zawsze od tej godziny jest, więc powie mi wszystko. Wcisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam aż odbierze.
- Halo.
- Cześć Iain.
- Kat, słońce. Co się stało?
- Wybieram się razem z moim bratem i jego zespołem do twojego klubu. I chcę wiedzieć czy moja loża jest wolna.
- Ależ oczywiście, że jest. Wiesz, że trudno się tam dostać.
- Wiem, wiem. To za jakieś 10 minut będziemy.
- Jasne. Przed wejściem będzie czekał na was Billy.
- Dzięki. I powiedz mu, że wreszcie będzie mógł ze mną zatańczyć.
- Nie ma sprawy. Ale pamiętaj masz przyjść się przywitać.
- Jak zawsze. Do zobaczenia.
- Cześć.
       Kocham tego człowieka. Dzięki niemu mam darmowy wstęp do wszystkich klubów w mieście. Ciekawe jaka będzie reakcja chłopaków gdy się dowiedzą, że go znam. Przecież nie muszą wiedzieć. Dogoniłam chłopaków, bo już prawie byliśmy na miejscu.
- Do kogo dzwoniłaś?
- Do znajomego. Przed wejściem ma ktoś na nas czekać.
- Kto?
- A co ty taki ciekawy Harry?
- Po prostu martwię się o Ciebie.
- Lepiej o siebie się martwcie. W tym klubie nic mi nie grozi. Jest on dla mnie jak drugi dom.
       Nie moja wina, że ludzie mnie uważają za drugą właścicielkę. Ale to przez Iana. Powiedział mi kiedyś, że jeśli, któryś z pracowników mi podpadnie to mogę go zwolnić. Kiedy byliśmy już na miejscu zauważyłam Billy'iego. Od razu ruszyłam w jego stronę.
- Katie Styles. Miło mi Cię widzieć.
- Mi Ciebie też Bill. Poznaj mojego brata Harry'ego i jego przyjaciół Louis'a, Liam'a, Niall'a i Zayn'a. Chłopaki, a to jest Bill.
- Siema - przywitał się z każdym i zwrócił się do mnie - To co wchodzimy?
- Jasne. Mam nadzieję, że jest dzisiaj Olivia i Vic.
- Jasne. Szef do nich zadzwonił i po 2 minutach były. Przecież wiesz jak Cię lubią.
- Tak. To co wchodzimy.
       Weszliśmy do środka. I od razu zauważyłam spojrzenie ludzi skierowane w moją stronę. Nie moja wina, że jestem tu taka znana, ale czasem jest to wkurwiające. Ruszyliśmy po schodach do górnej części. Skręciliśmy w prawy korytarz. Znajdowały się tam tylko jedne drzwi na samym końcu. Moje królestwo w tym klubie. Bill otworzył drzwi i weszliśmy do środka.
- Jesteśmy na miejscu.
- Przecież widzę idioto.
- Rozpuszczona księżniczka.
- Uważaj na to co mówisz, bo wiesz co ja mogę.
- Ależ oczywiście panno Styles. Ja teraz wychodzę, ale wiesz gdzie mnie znajdziesz.
- Wiem. Znam ten klub jak własną kieszeń.
- To dobrze. Poinformuję Iana, że jesteś. 
- Spoko. Dzięki. Jak by co to później zatańczymy.
- Jasne. Pa.
       I wyszedł. Dziwne, że chłopaki się nic nie odzywali przez cały czas. Ciekawe czy się domyślają o co chodzi.
- Ej Kat o co chodzi?
- Usiądźcie to wam opowiem - usiedliśmy i zaczęłam opowiadać (znowu) - Jakiś czas temu byłam znowu w Londynie. Postanowiłam wyjść do jakiegoś dobrego klubu i trafiłam tutaj. Od razu poznałam Billa. Przedstawił mi on menagera Iana. Bardzo mnie on polubił, więc zostałam w pewnym sensie drugim menagerem. Jeśli ktokolwiek mnie wkurzy z pracowników mam prawo go zwolnić. Tak samo dostałam tą lożę na wyłączność. Zdarza się, że ktoś wynajmują ją. Ale trzeba zapłacić ogromne pieniądze lub ja się muszę zgodzić.
- Czyli jesteś współwłaścicielką, masz własną lożę.
- Tak dokładnie.
- I dopiero mi to mówisz!
- Oj Harry, Harry. A tobie w głowie tylko imprezowanie. No, ale po kimś to mam. Róbcie teraz co chcecie. Ja idę do Iana i uderzam w parkiet.
_________
Dzisiejszy rozdział cały z perspektywy Kat. Mam nadzieję, że tak źle nie wyszło. W kolejnym Kat spotka kilku znajomych :) Do następnego.

DZIĘKUJĘ ZA PONAD 500 WYŚWIETLEŃ

Kolejny rozdział = 2 komentarze.

5 komentarzy: